101 pomysłów na psią emeryturę

To już 11 wiosna Pana Szamana. Nie da się ukryć, że Pan Pies młodzieniaszkiem już nie jest. Na mordce zaczyna się pojawiać więcej białych kłaczków, szybciej widać u niego zmęczenie no i niestety choróbska też nas nie oszczędzają. Trzeba przyznać, że wiek i zalecenia weterynaryjne nie robią na Szamanie większego wrażenia i w dalszym ciągu uwielbia się bawić, aportować, tuptać na długie spacery  i wymyśla najróżniejsze głupoty. Widząc niektóre akrobacje mojego psa, już dawno stwierdziłam u niego brak instynktu samozachowawczego. Przecież zwykłe zejście z kanapy trzeba ubarwić wybierając skok przez najwyższe z oparć, aport piłki jest najważniejszy i nie należy zważać na wszelkie potknięcia oraz upadki, a po schodach trzeba gnać ile fabryka dała bo przecież pancio z pewnością tęskni wylewając krokodyle łzy gdyż jegomościa Szamana nie było minut 10. Takich pomysłów jest więcej, możesz uwierzyć mi na słowo. Szaman ma jeszcze jedną olbrzymią wadę. Jest szalenie ‚ambitnym’ pieskiem. Podczas treningów czy biegania nie pokazuje, że coś jest nie tak.

To nic, że łapa zaraz odpadnie! Przecież można aportować używając tylko trzech łap. –  Szaman lat prawie 11

Szereg różnych zdarzeń i przypadków wymusiły na mnie umiejętność myślenia za mojego psa w niektórych przypadkach. Chociaż wiem, że chętnie zrobiłby vaulta i poskakał za frisbee, musiałam zamienić te aktywności na nieco spokojniejsze i mniej angażujące psie ciałko. Jak zatem Szamko spędza swoją psią emeryturę?

Spacery to nasza główna aktywność. Niewymuszone bieganie bez smyczy zapewnia mu optymalną dawkę ruchu na świeżym powietrzu. Kilka kilometrów dziennie, bez szalonego tempa z czasem na chwilkę odpoczynku i wypatrzenie czegoś ciekawego w lesie. Pieseł pobiega, a ja w tym czasie zbiorę myśli, wymyślę przepis na ludzki obiad i przemyślę projekty do ogarnięcia. Całe szczęście, że aktualnie mieszkamy w takiej części Wrocławia gdzie pod nosem mamy las i dużo pięknych ścieżek. Czasami na spacery zabieramy zabawki, którymi pieseł chętnie się przeciąga czy aportuje.

Aport to szamanowa miłość numer jeden. Raz na jakiś czas bierzemy piłkę czy Pullery i bawimy się w aportowanie. Bez większych szaleństw i na w miarę niskich obrotach – kilka rzutów dla zabawy. Zabawy, które wymagają większego zaangażowania psiego ciałka, staram się poprzedzać rozgrzewką. Zwykle w ramach rozgrzewki wchodzi:  luźne bieganie do miejsca w którym będziemy się bawić/trenować, lekki kłusik, kilka ósemek, slalom pomiędzy nogami, ukłony, proszenia i podawanie łap. Rozgrzewka pomaga unikać kontuzji, stopniowo przyzwyczaja organizm do wysiłku. Teraz już bardziej rozumiem dlaczego na wf nauczyciele kazali biegać w kółko… Kiedyś znienawidzone, teraz kochane rozgrzewki.

Sztuczkowanie to również jeden z moich sposobów na szamanową nudę. Sztuczkujemy czasem w domu chociaż zdecydowanie częściej na spacerach. Zazwyczaj przypominamy sobie te sztuczki, które Szaman ma już opanowane. Czasami uczymy się czegoś nowego. W trakcie sesji przeplatam również elementy OBI takie jak zmiany pozycji, zostawanie czy chodzenie przy nodze. Wychodzi z tego trochę posłuszeństwo na luzie i wiele temu brakuje do treningów z prawdziwego zdarzenia.

Szereg behawiorystów na wymęczenie psychiczne psiaków poleca prace węchowe, maty, oraz zabawki zachęcające czworonogi do używania nosa. Spróbowaliśmy tego również i my. Praca węchowa pięknie angażowała szamanowe komórki mózgowe jednocześnie nie nadwyrężając ciałka. Niestety tą działkę ze względu na trzymania diety musieliśmy chwilowo wstrzymać. Mam nadzieję, że jeszcze uda nam się do tego wrócić i więcej pracować nosem.

 

avatar
Autor Gosia Czekała

Są już 3 komentarze

  1. Jakbym o mojej Tajdze czytała… Rozcięta łapa? Szybki luk i rzucaj matka dalej Liker do stawu! Przeżyję 😀 Początki entezopatii? E tam, nie boli, będę robiła co chcę, nie ograniczysz mnie… Masakryczne jest życie z zbyt ambitnym, upartym i popędliwym psem, który się przedwcześnie popsuł i trzeba go ograniczać. Na maty węchowe, kubeczki, szukanie smaczków też z racji trzymania wagi za bardzo nie możemy sobie pozwolić a inna sprawa, że bez eksploracji nowych terenów nic diabła nie męczy. Mój sposób? Jeździmy dużo komunikacją miejską i przy okazji kilka parków zaliczamy lub dworców/trawników przed centami handlowymi i tam sztuczkujemy – Tajga śpi jak niemowlę 😀
    Pozdrawiam 🙂

    1. O super pomysł! Będzie trzeba się wybrać na przejażdżkę (tym bardziej, że u nas futra jeżdżą za darmo 😀 )

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *